UWAGA! Trwa nabór uzupełniający dla chłopców z rocznika 2009!
Kliknij tutaj po więcej informacji.

Aktualności

Nowy sezon, nowe cele

Z Rafałem Harasimem rozmawiał Erazm Stefanowski.

ES: Cześć Rafał. Rok temu, kiedy rozmawialiśmy na temat udziału piłkarzy Akademii Sparty w wojewódzkich rozgrywkach piłkarskich Orlik 2013/2014, organizowanych przez Podlaski Związek Piłki Nożnej, powiedziałeś, że „nasza grupa będzie o rok młodsza od zespołów swoich rywali, niemniej jednak broni nie składamy i na pewno godnie się zaprezentujemy. Doświadczenie zdobyte przez chłopaków w tych rozgrywkach będzie procentować już na naszych treningach, potem w przyszłorocznych rozgrywkach wojewódzkich, a w dłuższej perspektywie także wśród rozgrywek trampkarzy”. Czy możesz dokonać króciutkiej analizy tych występów? Co udało się Wam osiągnąć?

RH: Przede wszystkim chciałbym podziękować chłopakom, że wytrwali w jarzmie treningowym przez cały rok. Z pewnością jedni byli w lepszej formie, inni w gorszej, ale generalnie, jako trenerzy, jesteśmy zadowoleni z osiągniętej progresji. Efekty całorocznej pracy są widoczne gołym okiem. Premierowy sezon naszych występów w turnieju Orlik miał być przetarciem dla zawodników i spełnił swoje zadanie. Wiedzieliśmy, że nasi rywale, starsi o rok, a nawet o dwa lata, nie będą łatwymi przeciwnikami, a prawdę mówiąc, będą górowali nad nami w wielu aspektach piłkarskiej sztuki. Akademicy przez ten rok poznali smaki zwycięstwa, porażki, nauczyli się przebywania w grupie i odpowiedzialności za swoje poczynania na boisku. I to jest również ważne doświadczenie.

ES: Pierwsze zawody, rozegrane w Augustowie, potwierdzają to, co powiedziałeś wcześniej: młodzi augustowianie nie prezentowali się na tle silniejszych fizycznie i starszych rywali zbyt widowiskowo, natomiast ostatni turniej- w Gibach pokazał chyba prawdziwe oblicze tej drużyny- zawodników walecznych, myślących na boisku i takich, którym po prostu przez ten rok urosły nieco gęstsze piórka...

RH: Dokładnie tak. Na pierwszym turnieju zagraliśmy zbyt pasywnie, bojaźliwie, ale nie ma się czemu dziwić, bo trema dotyka każdego zawodnika, również dorosłego. Umiejętność radzenia sobie ze stresem i z emocjami to także element piłkarskiej sztuki. Małymi kroczkami, w miarę rozgrywania kolejnych turniejów, potrafiliśmy poradzić sobie także i z tym przeciwnikiem. Z kolei końcówka sezonu była zdecydowanie lepsza w naszym wykonaniu, zaś grę zawodników oglądało się z prawdziwą przyjemnością, nie mniejszą niż piłkarskie mistrzostwa świata w Brazylii.

ES: Czy możesz podać jakiś przykład tej lepszej gry?

RH: Oczywiście. Chłopcy nauczyli się gry na jeden lub na dwa kontakty, potrafią stworzyć sobie przewagę liczebną w kontrataku. Ich dwójkowe, trójkowe lub czwórkowe akcje są coraz płynniejsze, szybsze. Widać, że elementy techniki, które ćwiczymy na treningach znajdują przełożenie na murawie. Strzałem w dziesiątkę był pomysł udziału w halowym turnieju o Puchar Zimy. Mimo że graliśmy tam z bardzo mocnymi przeciwnikami, na przykład z Talentem Białystok, który osiągnął wiele sukcesów na niwie ogólnopolskiej, w żadnym meczu nie składaliśmy broni i nawet przegrywając staraliśmy się wykorzystywać to, co przyswoiliśmy na treningach.

ES: Czy wobec tego treningi, które prowadziliście, były przygotowywane pod kątem konkretnego turnieju lub przeciwnika?

RH: Nie. Podstawową zasadą, którą stosujemy w szkółce jest trening według sytemu Coerver Coaching. Mamy opracowany długofalowy plan zajęć, treningów i nie będziemy z niego rezygnować. Powód jest prosty. Zawodnicy muszą nauczyć się pewnych zagrań na treningu, muszą wykonać pewną pracę. Aby to osiągnąć konieczna jest systematyczność i przewidywalność zagrań. Nie możemy zmieniać cyklu treningowego pod kątem każdego przeciwnika, bo każdy z nich może reprezentować inną jakość gry. Oczywiście, pewnych  modyfikacji dokonywaliśmy przed konkretnym turniejem, ale to były niuanse: z jednej strony zwiększaliśmy nacisk na dokładność podań albo skuteczność gry obronnej, a z drugiej strony  „dopieszczaliśmy” skład, na przykład zapraszaliśmy do udziału w turnieju tych piłkarzy z Akademii, którzy wyróżniali się nie tylko na treningach, ale i swoimi warunkami fizycznymi gwarantowali skuteczność zagrań na boisku z rywalem starszym o rok lub dwa.

ES: Przypomina mi się w tym momencie Mats Hummels, najlepszy środkowy obrońca ostatniego Mundialu, który po bramce strzelonej głową w meczu z Francją powiedział krótko: "Nie bez powodu tyle ważę i tyle mierzę, aby nie umieć przepchnąć się w polu karnym”.

RH: Dokładnie. Jeśli do tego dodamy umiejętność wyprowadzania piłki spod własnego pola karnego i pewność interwencji w obronie, to przekonujemy się, że to najwyższa klasa światowa. Umiejętność przepychania się w dzisiejszym futbolu nie wystarczy do tego, aby odnosić sukcesy. Dlatego nieustannie staramy się udoskonalać na treningach elementy techniki, grać piłką, pozwalać dzieciom na rozwijanie skrzydeł. Przedział wiekowy 10-12 lat to najlepszy czas na to, aby technika weszła w krew.

ES: A co z taktyką? Czy wprowadzacie do treningu jej elementy?

RH: Na razie bazujemy przede wszystkim na technice, na oswajaniu dzieci z piłką. Elementy taktyki również są obecne, ale na razie nie mają one pierwszoplanowej roli w naszym systemie szkolenia. Naturalną jest sytuacja, kiedy bierzemy udział w turniejach i stojąc przy linii bocznej wspólnie z Karolem Salikem dopingujemy chłopaków, mobilizujemy ich, staramy się ustalić pewną taktykę i zaplanować nasze poczynania na boisku. To jest logiczne. Niemniej jednak już sami zawodnicy potrafią wyciągać wnioski ze swoich sukcesów i porażek. We wrześniu czy październiku cieszyli się samą obecnością na turnieju, dopingiem rodziców albo zwykłymi słodkimi niespodziankami, którymi jako trenerzy staramy się ich zawsze obdarowywać. W maju czy czerwcu pytali z kolei, z kim będą grać kolejne mecze i sami analizowali grę przeciwnika. Znali jego słabsze i mocniejsze strony i wiedzieli jak należy zagrać po pierwszym gwizdku sędziego.

ES: Wszystko na plus? Były jakieś niedociągnięcia?

RH: W nadchodzącym sezonie chcielibyśmy utworzyć dwie drużyny zamiast jednej. Zależy nam na tym, aby jak największa liczba zawodników brała udział w rozgrywkach i miała możliwość ogrywania się. W poprzednim sezonie zgłosiliśmy jeden zespół i musieliśmy dokonywać roszad, aby każdy z Akademików mógł poczuć smak udziału w zawodach. Teraz na pewno będzie inaczej.

ES: Czy te dwie drużyny będą podzielone według umiejętności poszczególnych piłkarzy, czyli grupa lepsza i słabsza, czy składy będą wymieszane?

RH: Nie planowaliśmy jakieś sztucznego podziału na grupy, ponieważ w trakcie sezonu poszczególni zawodnicy prezentują się inaczej, na przykład są w lepszej dyspozycji na początku sezonu, a potem jest nieco słabiej. Bywa też sytuacja odwrotna. Z tego powodu prawdopodobnie „wymieszamy” grupę, ale ostateczna decyzja nie została jeszcze podjęta.

ES: Czy Wasz obóz przygotowawczy w Stegnie stanowił jeden z elementów przygotowania do nowego sezonu czy też był zwieńczeniem całorocznej pracy?

RH: Chcieliśmy, aby ten wyjazd był już takim małym przygotowaniem do nowego sezonu. W praktyce okazało się, że był to dość wyczerpujący obóz. Odbyliśmy na nim kilkanaście jednostek treningowych, zarówno na sali, jak i na Orliku. Zrealizowaliśmy pełen zestaw zaplanowanych ćwiczeń. Oprócz tego zawodnicy grali w piłkę na plaży i wyjeżdżali na wycieczki do Malborka albo na stadion w Gdańsku. Mieli też czas dla siebie. Mimo że każdy z organizmów reaguje inaczej na zmęczenie, to siłą rzeczy wszyscy chłopcy byli wyczerpani. Poza tym niektórzy bardziej niż pozostali tęsknili za rodzicami. Udało nam się jednak w znaczący sposób zintegrować grupę, przyzwyczaić ją do wysiłku, więc cel wyjazdu został osiągnięty. W sierpniu ruszamy solidnie z treningami i niebawem będziemy chcieli stworzyć nowy podział na grupy. I jestem pewien, że po dobrym przygotowaniu będziemy mogli już we wrześniu cieszyć się ze zwycięstw Akademików w piłkarskich turniejach.

<< Wróć do poprzedniej strony